Otwarcie

Niemałą przyjemność przyniosły mi wyrastające jak grzyby po deszczu billboardy z tekstem „otwieramy się #bardziej”. Przyjemna estetyka, zachęcające hasło oraz dreszcz ekscytacji towarzyszący każdej kampanii teaserowej. Co to się będzie działo w Krakowie, kto się będzie bardziej otwierał, co będzie jeszcze bardziej otwarte? Możliwości było sporo. Może to nasze społeczeństwo miało się bardziej otworzyć na uchodźców i obcokrajowców? Może któraś z partii politycznych zapowiadała swoją większą otwartość do porozumienia z rywalami i zakopania polsko-polskich podziałów?

Taka deklaracja mogła budzić nadzieję na pozytywną zmianę.

Mieszkańcom części Krakowa taka otwartość przydałaby się także w nieco innym kontekście. Od dobrych kilku miesięcy ich codzienne życie zostało mocno utrudnione przez budowę nowego centrum handlowego. Z tego powodu pozamykano drogi, powyłączano pasy z ruchu, ograniczono płynność jazdy, skrócono czas spędzany wspólnie przez rodziny (ze względu na wyraźnie późniejsze godziny powroty do domu), przesunięto przystanki autobusowe i powycinano drzewa, szkodzące betonowej konstrukcji. Zwieńczeniem ingerencji centrum handlowego było postawienie olbrzymich ekranów akustycznych przy nieszczególnie hałaśliwej do tej pory drodze, drastycznie ograniczając widoczność z okien mieszkańców pobliskich bloków.

Okolica więc zmieniała się na niekorzyść, życie stawało się udręką, a nowa rzeczywistość jawiła się nieciekawie, wręcz opresyjnie: wzrost ruchu na drodze przy jednoczesnym spadku jego płynności. Więcej betonu i człowieczej ingerencji w i tak skromną już zieleń tej części miasta. Betonowy moloch, o którego chyba nikt nie prosił.

Tym bardziej pojawiające się hasła o nowym otwarciu budziły nadzieję. Nie tylko ja, ale i inni mieszkańcy, przytłoczeni następującymi zmianami, niecierpliwie czekali na rozstrzygnięcie. A nuż czekała nas poprawa losu?

 

Od wczoraj wszystko jest jasne.

 

Hasło „otwieramy się #bardziej” to hasło rekamowe… powstającej tuż obok nowej galerii handlowej. W okolicy dało się usłyszeć zbiorowe westchnięcie rozczarowania.

 

Ale autorowi sloganu, jak i całej galerii trudno nie przyznać racji. Nie da się być już mniej otwartym, bo przy takim poziomie zamknięć, ograniczeń i wyłączeń, nawet otwarcie na poziomie 0,01% będzie stanowić prawdziwą rewolucję.