Jak tworzyć lepszy content dla B2B, czyli dlaczego lepiej pisać pod użytkownika, a nie pod SEO

Nim odpowiemy na to pytanie, zdefiniujmy słowo „lepszy content” – jest ono w tym wypadku kluczowe. Bardziej wartościowe treści to dla nas treści ciekawsze, bardziej interesujące dla odbiorcy, a także bardziej użyteczne. „Lepszy content” nie oznacza więc treści pisanych wyłącznie pod SEO. W Wielkiej Radości piszemy treści pod odbiorcę, a nie pod roboty. I to przynosi dobre efekty.

Chcemy, by czytające nasze teksty osoby miały poczucie, że czytają coś wartościowego i przydatnego, a przy tym dobrze podanego. O ile jednak praca nad warsztatem pisarskim jest żmudna i nigdy się nie kończy, tak uczynienie treści bardziej przydatnymi jest łatwiejsze do zrobienia.

Jak?

I znów, trzeba odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie: czy treść jest dobrze zorganizowana?

To błąd, który popełnia wielu nowych autorów treści i firm, gdy po raz pierwszy wdrażają content marketing: Skupiają się oni na języku zamiast na strukturze treści.

Twoi potencjalni klienci (konsumenci treści) chcą uzyskać coś z twoich treści, dlatego prosty język i wzorowa struktura zapewniają lepsze wyniki. Przejdź do sedna i podaj informacje w możliwie najbardziej pomocny sposób.

Jak więc zorganizować treść, aby uzyskać maksymalny efekt?

 

Tworzenie contentu zacznij od intencji czytelnika

Jakie pytanie/problem/problem rozwiązujesz za pomocą swojego tekstu? Jaka jest Twoja propozycja wartości? Jeśli jesteś w stanie streścić to w kilku zdaniach, to jesteś na dobrej drodze.

Na przykład, chcesz napisać tekst na bloga o prognozowanym wpływie inflacji dotyczącej branży sportowych eventów. Twoimi odbiorcami jest persona CEO, założyciela firmy. Twoja propozycja wartości może brzmieć: "Chcemy dostarczać zorientowane biznesowo wnioski i spostrzeżenia dotyczące inflacji i jej wpływu na perspektywy firmy".

Porównaj to z tą ofertą wartości zorientowaną na SEO: "Chcemy być jak najwyżej w rankingu, aby więcej osób mogło nas znaleźć. Omówimy wszystko, co trzeba wiedzieć o inflacji, w tym czyjeś przemyślenia na ten temat z 2010 roku, w tym długą definicję w nagłówku H2".

Pierwsza z tych wartości daje ogólny obraz tego, o czym należy mówić i jak organizować treści. Drugi wskazuje na miszmasz podtematów, które mogą mieć dobrą pozycję w rankingu, ale są źle zorganizowane dla ludzkiego czytelnika.

Na przykład nasza persona CEO nie potrzebuje długiej definicji tego, czym jest inflacja. Osoba ta będzie jednak potrzebować benchmarków, spostrzeżeń branżowych i eksperckich, zróżnicowanych prognoz dotyczących prognozowanej inflacji i jej znaczenia dla firm.

 

MECE it

Gdy masz już listę podtematów, nadszedł czas, aby zorganizować przepływ przy użyciu struktury wzajemnie wykluczającej się i zbiorowo wyczerpującej (MECE). Zasada MECE (mutually exclusive and collectively exhaustive) to zasada grupowania służąca do rozdzielania zbioru elementów na podzbiory, które wzajemnie się wykluczają (ME) i wspólnie wyczerpują (CE).

Oznacza to, że jeśli piszesz o danym temacie zgodnie z zasadą MECE, to dzielisz go na rozdziały czy części, które się na siebie w żadnej mierze nie nakładają, ale uzupełniają. Czytelnik nie chce czytać tych samych treści bądź przemyśleń dwa, trzy razy – stąd konieczność dyscyplinowania myśli przy tworzeniu contentu. Warto więc poświęcić tyle czasu, ile potrzebujesz, aby omówić temat ze wszystkich stron. Każdy rozdział powinien bezpośrednio odnosić się do głównej wartości, którą obiecujesz dostarczyć czytelnikowi w swoim tekście. Pisz bezpośrednio, najpierw dostarczaj spostrzeżenia, a następnie wyjaśnienia i dane.

Postępowanie zgodnie z tym procesem pomaga ustanowić przepływ, zwiększając wartość, jaką otrzymuje potencjalny klient. Im większa wartość, tym "lepsza" treść.

 

Czy Twoje treści nadają się do dystrybucji?

Nie masz problemu z dystrybucją, ale z jakością treści. Dobra treść jest wysoce dystrybuowalna. Mówiąc prostym językiem, jest to coś, czego nie wstydziłbyś się wysłać potencjalnemu klientowi i powiedzieć: "Hej, oto coś, co ci się przyda".

Powiedzmy, że chcę pomóc moim potencjalnym klientom znaleźć więcej sposobów na zarabianie pieniędzy. Jeśli wpiszesz w wyszukiwarkę Google frazę „jak zarabiać pieniądze”, otrzymasz sugestie kilkudziesięciu stron zawierających 5, 10, 15, 25 sposobów na zarabianie pieniędzy. Zgodnie ze strategią drapacza chmur, powinniśmy stworzyć listę 80 sposobami na zarabianie pieniędzy. Tyle czy… komuś chciałoby się to czytać? Czy udałoby się nam coś wnieść nowego do dyskusji?

Dlatego warto podejść do oklepanego tematu w bardziej kreatywny sposób. Pomyśleć nad przewrotnym ujęciem tematu i zaskoczenie odbiorcy oryginalnym, wymagającym uwagi contentem. W wypadku zagadnienia „jak zarabiać pieniądze”, stwórzmy taką treść, która pokazała naszym potencjalnym klientom wszystko, co utrudnia osiągnięcie sukcesu. Ma to znacznie większą wartość niż tworzenie kolejnej ogólnej listy. Unikalny kąt daje nam również świetny sposób na wprowadzenie i dystrybucję naszych treści.

 

"A co z SEO?" możesz zapytać. Kogo to obchodzi? Jeśli Twoi potencjalni klienci uznają Twój artykuł za przydatny, Google w końcu zorientuje się, że wnosisz coś wyjątkowego i wynagrodzi Cię.